Ktoś kto wymyślił karnety na siłownię, to geniusz! Również prowadzenie takiej działalności, zwłaszcza w większym mieście, to niezły biznes. Szczególnie na początku roku, gdy postanowienia noworoczne, przekładają się na rosnącą popularność „siłki”. A tak naprawdę – po co chodzimy poćwiczyć na siłownię? Pewnie ile ludzi, tyle odpowiedzi. Jednak kilka powodów popularności tego typu obiektów to standardy.
Lubimy widzieć efekty ciężkiej pracy
Regularne ćwiczenia na siłowni naprawdę przynoszą efekty. Pomijając zawodowców i kulturystów, dla przeciętnego użytkownika „siłki” – to po prostu budujące, widzieć jak rozwijają się mięśnie. A jeśli już złapiemy bakcyla, widoczny przyrost masy mięśniowej, działa motywująco do dalszego wysiłku. I tak właśnie to wszystko się napędza.
Indywidualnie, choć w grupie
Wspólne ćwiczenia podtrzymują motywację, wiadomo o tym nie od dziś. Choć na siłowni każdy ćwiczy indywidualnie, to zwykle nie jesteśmy sami. Obecność innych, oddziałuje też na ambicję – skoro ten koleś zrobił 15 powtórzeń, to ja też zrobię! Stosunkowo często, decydujemy się też na wspólne kupno karnetów razem z grupą znajomych. To dobry pretekst do regularnego spotykania się, a przy okazji ćwiczeń.
Sprzęty do ćwiczeń są drogie i zajmują miejsce
Tak naprawdę, to chyba główny powód, dla którego siłownie, mogą stale liczyć na nowych klientów. Chodzimy poćwiczyć, bo w domu nie mamy na to szans. Oczywiście są wyjątki, ale faktycznie mało kogo stać na drogi sprzęt do ćwiczeń. A przede wszystkim – nie każdy dysponuje odpowiednim miejscem na ustawienie atlasu, bieżni czy rowerka w swoim domu lub mieszkaniu.
Dla każdego coś miłego – siłownia albo fitness
Kobiety uczęszczają na różne zajęcia do klubów fitness, a mężczyznom pozostaje siłownia. Oczywiście to podejście stereotypowe, ale jest w nim dużo prawdy. Zdarzają się wyjątki i na zajęciach z zumby czy pilates, czasem spotyka się mężczyzn, a na siłownię płeć piękna również zagląda. Jednak skądś wziął się stereotyp „kolesia z siłowni” – pakera, dla którego „siłka” to drugi dom.